30213710151057132286498613280316n

Moje życie do 24 roku było przeciętne. Miewałem wzloty i upadki jak każdy.

 

Piłem alkohol, czasami go nadużywałem, podpalałem sobie marihuanę i papierosy, ale nie było to moim nałogiem. Tak naprawdę nie byłem szczęśliwy w  tych latach, choć czasem wydawało mi się, że coś się układa. Moje prawdziwe życie zaczęło się po 24 latach  egzystencji na tym świecie. A zaczęło się tak: Kiedyś pewna dziewczyna (dzisiaj moja żona) powiedziała mi, że Bóg mnie kocha, że Jezus zapłacił za mnie cenę abym ja mógł żyć w wolności i cieszyć się życiem. Wiele razy zapraszała mnie abym przyszedł do jej kościoła i posłuchał o tych rzeczach. Ale ja uważałem siebie za mądrzejszego i mówiłem sobie: „co ona może wiedzieć, czego ja bym nie wiedział”. Czasami chodziłem tylko do kościoła, a moje samolubstwo już pokazywało, że wiem więcej od niej. Lecz w końcu skusiłem się i poszedłem posłuchać. I w tedy się zaczęło. Obserwowałem tych ludzi, widziałem w nich prawdziwą pasję dla Boga. Nie rozumiałem tego do końca, wiedziałem, że oni mają coś czego ja nie mam a przy tym się tym nie szczycą. Przysłuchiwałem się każdemu słowu które mówił pastor. Po spotkaniu, w ciągu dnia zadawałem pytania mojej koleżance która mnie tam zaprosiła. Byłem w szoku, dlaczego nikt mi wcześniej nigdy nie mówił, że Bóg bardzo  kocha ludzi, nieważne jak żyją i jest nimi bardzo zainteresowany. Kiedy był już wieczór wracałem samochodem do domu i rozmyślałem nad tym wszystkim, i w pewnym momencie zapragnąłem tego co mają ci ludzie. Powiedziałem na głos „Boże ja też tak chcę”. Nie pamiętam dokładnie jak to brzmiało ale bardzo chciałem poznać Boga, bo dowiedziałem się jaki On jest naprawdę. W jednej chwili poczułem jakby przez całe moje ciało przeleciał prąd nie wyrządzając mi krzywdy. Czułem ciepło na całym ciele. Nie do końca wiedziałem co to znaczy, chciałem zadzwonić do koleżanki i jej się spytać co się ze mną dzieje. Jadąc krzyczałem do Boga jak bardzo go kocham, miałem ogromne pragnienie chwalenia Go i to robiłem. Kiedy wróciłem do domu, nie było w nim nikogo. Biegałem z jednego pokoju do drugiego wielbiąc Boga. Wiedziałem ,że to Pan Jezus przyszedł do mojego życia. Urzeczywistniło się to co jest w Słowie Bożym i co mówił pastor, że Pan Jezus zamieszkał w moim sercu i że mnie już nigdy nie zostawi. Czułem tak potężną miłość jakiej żadna istota nie da mi na ziemi. To mógł być tylko Bóg. Zadzwoniłem do koleżanki i mi wszystko wyjaśniła, cieszyła się, że przyjąłem Jezusa do swojego serca i życia. Miałem 24 lata, właśnie wtedy zaczęło się moje prawdziwe życie, wiedziałem, że zawsze Jezus jest ze mną i zawsze mi pomaga. To cudowne uczucie. Zachęcam Ciebie, który czytasz to świadectwo do tego abyś uwierzył, że to Jezus umarł za Ciebie na krzyżu, i abyś przyjął Go do swego życia.  Pan Jezus ma dla Ciebie więcej niż możesz  sobie wyobrazić.